piątek, 23 grudnia 2011

Międzynarodowy Festiwal Rzeźby Lodowej

mam szczęście mieszkać w P. Choć czasem wiąże się to z licznymi problemami, ogólnie chyba kocham to miasto. Ot tak. Świąteczne wyznanie. :) Mieszkając tu już ósmy rok, czuję że zaczyna być 'moje'. 
Wiosną uwielbiam je za słoneczne poranki nad Wartą, rosę nad Rusałką i pierwsze ciepłe wieczory na dziedzińcu w Dragonie. Latem za długie przejażdżki rowerowe dziurawymi ulicami Wildy, Grunwaldu i Ogrodów, pikniki nad jeziorem oraz leniwe spacery z mężem i psem na Fortunę do Stajenki Pegaza. Za powroty późną nocą ul. Dąbrowskiego, gdzie od starej kostki brukowej muzyka puszczana z komórki odbija się najlepiej. Jesienią kocham je za mroźne poranki, podczas których przymarzam do rowerowego siodełka. Za Park Sołacki o siódmej rano i mgły, które unoszą się nad jego zaspanymi stawami. Za tony pomarańczowych liści, których nikt nie jest w stanie okiełznać na tyle, by grzecznie leżały na równych kupkach. Za śmiech dzieci w bramach kamienic Starego Rynku. Za Werandę i truskawkową Margaritę w Mexicanie. Zimą zaś za bożonarodzeniowe jarmarki, jemiołę na Jeżyckim i za ulicznych grajków na Półwiejskiej. Za pięknie przystrojoną Werandę i Cacao Republicę. I za Festiwal Rzeźby Lodowej...






















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz